Po
wydaniu mojej książki o języku folkloru, która wyszła w Ossolineum w
73 roku to chyba Janek Stęszewski wymyślił, żeby do jury w
Kazimierzu, w którym są sami muzykolodzy dołączyć jakiegoś
tekstologa. Ja kocham muzykę, ale nie jestem jej znawcą, nie
praktykuję jej. Z oporami do tego podchodziłem, bo wiedziałem,
że na estradzie można tylko cząstkę pokazać tego fenomenu jakim
jest folklor, ale zaproszenie przyjąłem. Miałem ten dystans,
zachowuję go zresztą do dzisiaj, ale w pewnym momencie ten festiwal
mnie przekonał do swojej racji istnienia. Tak, ta forma
prezentowania cząstki tradycji, głównie muzycznej, ale też
częściowo słownej, pomaga ją ocalać, a warto ją ocalać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz